Poniewaz juz dwa razy mi sie zawiesilo i pisze po raz 3-ci od poczutku, to troche gorzej bedzie, bo juz mi sie nie chce...
Wczoraj okolo 5tej rano wystartowalismy z crissem i dwoma kolesiami w strone Niemiec... Nie bede opisywal naszych drog, bo kazdy wie, ze jest snieg, lod, dziury i ludzie, ktorzy nie maja pojecia o prowadzeniu auta. Predkosc podrozy oscyluje okolo 50 km/h i nie ma szans przyspieszyc...
Na A2 troche lepiej, ale tez z przyczepnoscia srednio. Za granica tez miejscami lod na banie, ale potomkowie gestapowcow nie przejmowali sie wcale i jak ja jechalem okolo 100km/h prawym pasem, to oni pedzili duuuzo wiecej. Trafila nam sie kontrola celnikow za Berlinem, ale po wybebeszeniu bagaznika, opukaniu drzwi i obejrzeniu Toyki, podziekowali i puscili nas w dalsza droge... Glupot nie brakowlo, wiec droga szybko zleciala... Przez wiekszosc czasu prowadzilem ja. Jedynie na godzine sie zamienilem z Crissem, na banie w strone Hamburga, to prowizorycznie naprawilem urwane pokretlo od regulacji nawiewu... Wracalismy przez Szczecin i dalej 10-ta na Torun i do domku,,,
Na pokonanie tej trasy Cari potrzebowala okolo 125 litrow lpg, wiec nie jest zle, bo w tamta strone jechalo nas 4-ech po okolo 100 kg kazdy... Zrzuty mojej telefonowej nawi i kilka fotek pod spodem. Nie sa szalowe, ale wyjazd nie byl typowo turystyczny