Na poczatku przepraszam za brak znakow bo pisze z Niemiec na laptopie niemieckim.
Wyjazd ustalilem na 2 w nocy bojac sie robot na autostradach oraz naszych bramek gdzie placimy dziwny haracz. Trfilem w dziesiatke bo robot na polskiej autostradzie A4 nie spotkalem a na bramce bylo pusto. Natomiast pogoda sprawiala ciagle niespodzianki, kapusniak, deszczyk, ulewa, gwiazdy i ksiezyc.Trase okolo 1000 km pokonalismy w 10 godzin z postojami 1,5 godziny. Auto sprawowalo sie bardzo dobrze. Jak odpoczne sprawdze jakie bylo spalanie. Oczywiscie jak zwykle na postojach sa wesole historie w ubikacjach gdzie niemcy szarpia wszystkie mozliwe wystajace elementy ale i my czasem zastanawiamy sie o co chodzi.
Wspominamy czasy gdy taki wyjazd byl zwiazany wpierw z otrzymaniem wlasnego paszportu, potem przejazdem kawalkiem betonowej adolfufki w podskokach i upokarzajacych postojach na granicach polsko-enerdowskiej a jeszcze gorszej polsko-czechoslowackiej. Cd nastapi