Środek nocy,na szczęście tylko 6 km od domu pancerek przestał chcieć jechać..silnik pracuje normalnie,biegi wchodzą,ale spod spodu dobiega tylko dziwny klekot i ani milimetra do przodu. Masakra.
Nazajutrz po zholowaniu do domu okazało się że diabli wzięli sprzęgło lepkościowe-nie ma co ufać mechanikom-trzeba własnoręcznie kupować części do wymiany. Wlali zły olej do skrzyni i przystawki przedniego napędu,w efekcie spaliło tarczki. Gdyby kolega nie zdążył mnie złapać,mechanika też by diabli wzięli..
Zresztą-pancerkowi należy się remont, w ciągu roku przejechałem nim ponad 130tyś, więc póki co-naprawię napęd (cholera wie czy skrzyni nie trzeba będzie wymieniać),a potem... Na potem jest PLAN - przebuduję go na pick-up'a.... Baza doskonała-napęd na cztery koła,przyzwoity niewysilony motor V6,twarde zawieszenie i odpowiednie gabaryty... Projekt zajmie z pół roku,biorąc poprawkę na to że muszę zarabiać,ale zapaliłem się do niego-już rysuję rozwiązania...

Tylko żonie teraz muszę kupić jakieś jeździdełko..padło oczywiście na forda scorpio mk III (wieloryb) z silniczkiem 2,9 12v...