Mój SAABcio jest niczym kuchnia pełna niespodzianek...
Ostatnio zaczął wydawać z siebie wściekły ryk...
Jednym się podobało, drugich drażniło a dla mnie to było coś a'la "wiejski tjuning" Jednym słowem poszedł tłumik... Sądziłem, że środkowy, albo rura... Ale nie... Okazało się, że złącze elastyczne...
No ale nic to... Pojechałem do znajomych nie słysząc własnych myśli i radia... . Nastawiłem się, że u nich usterkę usuniemy w jeden dzień i po temacie... Ale po drodze hamulce jakoś mnie zaniepokoiły... I to spalanie... 11,6 na trasie ? No ja wszystko rozumiem... Noga ciężka, czasem pod górkę i pod wiatr ale bez przegięć... .
No i SAABcio trafił na podnośnik... Rura w jednym z odcinków nadawała się zupełnie do niczego, złącze podobnie... Więc wszystko zostało wymienione... Obejma stosowana w oryginale została zastąpiona dwukrotnie większą - niby od VW ale bardziej wygląda jak jakiś element z T34
Wszystko pięknie... Samochód gotów do jazdy... Ale co to ? Jak ucichł tłumik dało się słyszeć jakieś zgrzyty i piski... No to zdejmujemy koła tył... 3 z 4 klocków ok. a jeden jak na zdjęciu (dla porównania z innym klockiem - ale nowym). Przy okazji coś kapało z tyłu - no i wyszła przyczyna "spalania" Filtr paliwa był uprzejmy kompletnie przegnić... I w ten oto sposób z jednego dnia zrobiły się trzy... Na szczęście części do tej droższej wersji Vectry łatwo dostać...

Jak widać na zdjęciach "po robocie" nadal skrzynia upaćkana olejem...
Ale trudno ustalić mi miejsce wycieków. Na wiosnę trzeba będzie wyczyścić spód i wyśledzić... Grunt, że nie leje się już tak jak przed zabawą z półosią z poprzedniego wpisu....