No cóż - tak to już jest. Auto mnie zawiodło. Ruszyłem nim z działki, przełączyłem auto na gaz a ono po prostu zgasło. I tak jeszcze raz, i jeszcze raz. Zatankowałem - wszedł cały bak, więc było pusto - i nadal to samo. Popatrzyłem się na kable pod maską - no cóż, jest tam w instalacji gazowej trochę druciarstwo, zgodnie z zasadą "co uciecze to się upiecze" - nigdy do końca nie zrobionego. Poruszałem jednym kablem i zapłon zaczął wyraźnie strzelać - wniosek, kabel od cewki się poluzował.

W moim aucie komputer wykrywa odcięcie wtryskiwaczy. Powoduje to automatycznie zanik + na cewce, przy próbie ruszenia na gazie. Oczywiste jest, że trzeba tam ten plus doprowadzić inną drogą aby auto na gazie jeździło - tak też zrobiłem, niestety, w dość niepewny sposób - zaciskiem. Pewne jest zlutowanie/związanie itd... Byłem pewien, że ten zacisk nie wytrzymał i przestał stykać - dlatego też poruszałem go (niepotrzebnie!) i pojechałem dalej - zatrzymam się na miejscu, poprawię.

Dopiero na miejscu zdałem sobie sprawę, co nieszczęsnego wykombinowałem... Przed wyjazdem, uznałem, że zrobię porządek z bezpiecznikami - coś mi dzwoniło, że mam gdzieś za mocny bezpiecznik. Znalazłem jeden za mocny bezpiecznik - 10A zamiast 5A - i go zaraz wymieniłem.

Co się okazało? Pod ten bezpiecznik podłączyłem cewkę :/ która potrzebuje więcej, niż 5A :/ i spaliła bezpiecznik. W związku z tym musiałem zmienić bezpiecznik i poprawić zacisk pod maską - bo ten zdążył się poluzować... Reasumując, 30km na benzynie, bo jestem zapominalski leń :/

Są plusy tej sytuacji - jutro zrobię wszystko "po bożemu" I nie będzie już żadnych problemów Mam nadzieję, oczywiście, bo kto to przewidzi...

PS. Oczywiście, na autku się nie zawiodłem - to była moja wina