Okazało się, że pierwszy tydzień był bardzo aktywny. Myślałem, że dziennie będę przejeżdżał ok 20km (droga do i z pracy) a tu sam samochód dostarczył mi powodów, żeby machnąć ponad 300km w tak krótkim czasie.

Auto wydaje mi się całkiem żwawe i dynamiczne w ruchu miejskim. Na niższych biegach auto przyśpiesza, że aż miło. Jak wrzuci się piąty bieg to już tylko kontynuuje nabraną wcześniej prędkość.

Ponoć i tak "za mało je cisnę". No cóż - nie jestem jeszcze pewny wszystkiego co dzieje się na drodze i wolę jechać 10km/h wolniej, a czuć się pewniej. Ale już rozumiem, że żeby auto było zdrowe i dobrze się sprawowało to trzeba nim jeździć dynamicznie i na miarę jego możliwości, choćby tylko po to, żeby silnik i układ spalinowy miał możliwość odprowadzenia wszystkich produktów spalania. Tak więc: "jak jest zimny to raczej nie męczyć, ale jak się zagrzeje to dać mu czasem trochę gazu, żeby sobie pobiegał". A rozgrzewa się całkiem szybko (chyba). Po około 10 minutach jazdy utrzymuje już te "nominalne" 90C.