W wyniku, najprawdopodobniej, kilkudniowych kilkunastostopniowych temperatur ujemnych z paliwa wytrąciła się parafina zapychając filtr paliwa.
Siwiczka po przejechaniu kilku kilometrów zgasła podczas jazdy. Dodatkowo wydarzyło się to podczas zjazdu z górki. Wcześniej kilka razy szarpiąc i tracąc na mocy. Zapaliła się na trwałe żółta kontrolka "check engine".
W kilku skokach zdołałem dojechać na parking pod domem.
Dwa dni później ponowna próba jazdy zakończyła się po kilkuset metrach. Siwiczka gasła co 10 metrów. Silnik się dusił po prostu.
Stojąc zaś gasła co kilka sekund. Później nawet nie dawała się odpalić.
Szczęśliwie jednak zgasła żółta kontrolka "check engine".
Kolejnego dnia temperatura wynosiła około 2ch stopni w minusie.
Siwiczka odpaliła i jeździła jakby nigdy nic.
Mechanik stwierdził coś w stylu "w wyniku, najprawdopodobniej, kilkudniowych kilkunastostopniowych temperatur ujemnych z paliwa wytrąciła się parafina zapychając filtr paliwa. Wróci mróz i znów nie pojeździsz. Wymień filtr paliwa".
Co też uczyniłem.