Wczoraj w nocy Yogi odmówił posłuszeństwa. Zapaliła sie kontrolka ładowania akumulatora i zgasł. Zapaliłem go ponownie i próbowałem ruszyć i zaś zgasł. Przy następnej próbie rozursznik nawet sie nie odezwał tylko alternator tykał. Scholowałem go dziś rano pod blok. Gdy sie wyspałem po nocce zaczełem grzebać przy Yogim. Poczyściłem wszystkie styki, podociskałem końcówki, wyczyściłem kabel od masy i nie tylko. Auto zapaliło, nie jechałem im żeby sie zagrzał. Potem pojeździłem nim troche(zrobiłem chyba z 50KM) gasząć go co chwile i odpalając, ze strony samochodu było pełne posłuszeństwo(akumulator normalnie kręci). Nie wiem co mogło byc przyczyną tej awarii??? Auto troche pogoniłem żeby zobaczyć co siębędzie działo-to filmik z tej jazdy