W moim wczorajszym motobloku wspomniałem , że po ostatniej dynamicznej jeździe po górkach Podkarpacia , coś zaczęło postukiwać pod autem. Dzisiaj oczywiście auto na podnośnik na stacji diagnostycznej i kontrola co tam pod spodem jest nie tak. No i wyszło szydło z worka. Podczas drgań rury wydechowej z obudowy katalizatora dochodzą stuki , chwilami dosyć głośne . Widocznie mocowanie ceramicznego wkładu katalizatora diabli wzięli , co też oznacza , że katalizator jest do wymiany bo i tak się rozsypie . Nowy kosztuje wraz z wszystkimi elementami / początkowe rury / - 1200,- zł. Natomiast strumienica w to miejsce ze stali nierdzewnej tylko 75 zł. Mózgownica mówi jasno co trzeba zrobić. Wiem , wiem , że czystość powietrza , że ekologia , tylko że portfel emeryta za Boga nie chce się otworzyć i wydatkować takiej sumy. Tym bardziej , że diagnosta który diagnozuje od ponad 12 lat moje auta , zasugerował mi właśnie rozwiązanie ze strumienicą. Tak też pewnie będę musiał zrobić. Chyba , że gdzieś na szrocie znajdę katalizator w dobrym stanie , nadający się jeszcze do użytku. Zobaczymy.