Była Mazda - nie ma Mazdy.
Był Seat - nie ma Seata.

Wiele się pozmieniało w moim parku maszynowym. W Seacie zaczeła szwankować sonda lambda i spaliła się (z płomieniami!!!) nawigacja przy dokładnie 170 000 km. Poza tym zaczał umierać rozrusznik od systemu start-stop, a spalanie oleju wzrosło do prawie 1,5 l na 1000 km.
Decyzja tylko jedna - sprzedaż bez dalszych inwestycji. Auto pojechało do Polski, gdzie zniknęło po dwóch dniach na otomoto...

W Mazdzie jak wcześniej podejrzewałem - panewka korbowodowa. Silnik został wyremontowany i odbudowany. Z uwagi na jego wysokoobrotową charakterystykę, zalecenie mechanika "pozbyć się i nie trzymać" potraktowałem poważnie. Cena atrakcyjna, po tygodniu na mobile.de została przygarnięta przez młodego kierowcę...

I tym sposobem zostałem w piątek bez auta - za to z gotówką i perspektywami. Biłem się z myślami długo - tym razem miała być:
- benzyna
- 200 koni
- max 5 lat
- przebieg do 100 tys.

Prowadził Mustang V6 aż do pierwszej jazdy próbnej. Potem Hyundai Genesis - ale braku systemu bluetooth i wykończenia przeżyć nie mogłem...
Zadecydowała jak zwykle nagła okazja, która ukazała się w internecie.

I oto jest GT86 Niektórzy kochają, inni nienawidzą - postanowiłem sprawdzić sam. Dziś odebrane kluczyki, od jutra zaczniemy się poznawać. Jeśli się polubimy, to niedługo będzie kolejny dziennik